~Caroline~
Wszem i wobec ogłaszam, że to najgorszy dzień w moim życiu.
- Zaraz, zaraz. Jak to : Ziemek zniknął?- Piotrek wyglądał na naprawdę przerażonego.
- No nie wiem! Poszedł na chwilę do lasu, ale nie wraca już od trzech godzin!- krzyknął Dawid.
- W którą stronę poszedł?- jeszcze nigdy nie widziałam Julii tak bladej.
- No jakoś tam…- Dawid wskazał ręką na miejsce z którego przed chwilą wróciliśmy. Wszyscy spojrzeliśmy się po sobie bardzo zaniepokojeni.
- Ale, to niemożliwe!- bardzo starałam się żeby głos mi nie zadrżał, ale wyszło dość piskliwie.- Przecież my tam byliśmy! Byśmy go zauważyli, no nie?
- A co wy tam robiliście?- spytała się Monika. No tak. Zapomniałam, że Miss Wścibskości stoi tuż obok nas.
- A co można robić w lesie?- spytała Sophie.- Chyba tylko zbierać jagody.
- Czyli tylko zbieraliście jagody tak? – Monika spojrzała po nas podejrzliwie.- To gdzie je macie?
- Damian zjadł.- odparła szybko Sonia.
- Ej! Nie wszystkie!- muszę przyznać, że Damian naprawdę dobrze udaje urażonego.
- Wiecie co? To może chodźmy jeszcze raz na te jagody, ale tym razem podzielmy je na równo.- Patryk popatrzył na wszystkich po kolei.
- Dobry pomysł.- powiedziałam.
- Zaiste, wyborny.- zgodził się Damian. Oddaliliśmy się wolnym krokiem i weszliśmy do lasu z którego przed chwilą wyszliśmy.
***
Gdy tylko weszliśmy do lasu oddaliliśmy się biegiem od obozu. Po jakiś 300 metrach stanęliśmy, próbując złapać oddech.
- ,,Zaiste’’?- spytał Damiana Piotrek dysząc ciężko.
- Spanikowałem.- odparł zawstydzony.
- Grunt, że nikt nie pobiegł z nami.- podsumowała Julia.
- Wiecie co? Niedawno cieszyłam się, że wychodzimy z tego lasu. I co? Znowu w nim jesteśmy.- Sonia wyglądała na trochę zdenerwowaną.
- No cóż. Zniknął Ziemek. Chyba wszyscy się zgodzimy, że musi być tam gdzie jest Ciemność.- powiedziała Sophie.- nawet jeśli nie został porwany, to poszedł go szukać.
Poczułam, że robię się blada. Spojrzałam na Julię i spostrzegłam, że ona też patrzy się na mnie z przerażeniem w oczach. No racja. Obie dobrze wiedziałyśmy do czego zdolny jest Ciemność, a Julia omal nie straciła przez niego mocy.
- Ale czy na pewno?- Patryk patrzył na mnie z autentycznym niepokojem. – Może on po prostu… no… no…
- Poszedł na jagody?- zadrwił Damian.- Patryk, nie oszukuj się.
- No dobra.- mruknął.
- No to chodźmy już, bo nie mamy całego dnia!- zaczęła poganiać nas Sonia.
***
Gdyby nie to, że tam był Ziemek, wrócilibyśmy się do obozu. Ale nasz nauczyciel został porwany przez Ciemność (byliśmy tego pewni). To zmieniało postać rzeczy. Szliśmy więc krok po kroku, aż doszliśmy do stawu, przy którym ostatnio zaatakował nas Ciemność. Jego widok sprawił, że dostałam gęsiej skórki. Wieczorem las wyglądał strasznie, a świadomość, że gdzieś tam czai się nasz wróg nie polepszała sytuacji. Zaczęliśmy iść w te i z powrotem wzdłuż jeziora. Kiedy obok nas zahukała sowa, Sonia tak się przestraszyła, że chwyciła idącego obok niej Piotrka za rękę. Wyglądał na zdziwionego, ale ręki nie cofnął.
Nagle Julia krzyknęła.
- Co jest?!- spytał Damian.
- Patrzcie tam!- Julia wyciągnęła drżącą rękę przed siebie i wskazała między drzewa. Spojrzałam w tamtym kierunku i serce we mnie zamarło. Do drzewa przywiązany był Ziemek.
- Ziemek!- krzyknęliśmy i podbiegliśmy do niego. Wyglądał na wycieńczonego, a na policzku miał rozcięcie.
- Dobrze, dobrze.- odezwał się za nami głos.- A teraz proszę się odwrócić i nie używać żadnych swoich sztuczek, jeśli nie chcecie mnie rozgniewać.
Powoli się odwróciliśmy i zobaczyliśmy stojącego przed nami mężczyznę w czarnym stroju.
Niestety rozpoznałam go.
To był Ciemność.
***
Komentujcie!
Apollo ^^
fajnie piszecie *...* dodajcie taką opcję ,,Obserwatorzy", proszę :) czekam na dalszą część i zapraszam do mnie: http://herosczysmiertelnik.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń