sobota, 28 grudnia 2013

Obóz Miłości część 25

~Monika~
Wszyscy się śmiali. Gdyby tylko wiedzieli...Nie. Ja zostanę sama ze sobą. To moja tajemnica. Nagle odezwała sie ta ruda.
- A ty? Co ty tu jeszcze robisz? Idź stąd!
Poszłam sobie. Nienawidziłam jej, ale teraz nie miałam nastroju na głupie kłótnie. Weszłam do domku który dzieliłam z Martiną i Dorą. Kiedy byłam w korytarzu usłyszałam ich głosy.
- Słuchaj nie możemy o tym nikomu powiedzieć! Zamkną nas w pokoju bez klamek w kaftanach bezpieczeństwa!- wykrzyknęła Dora.
- Ale ja nie wytrzymam! Posłuchaj może nie jesteśmy jedyne?-odparowała Martina.
- Ale komu chciałabyś powiedzieć?
- Może na początek mi-wtrąciłam wchodząc do pokoju. Niemożliwe aby one skrywały tą samą tajemnicę co ja.
- Czekaj. Zajdzie słońce to zobaczysz- powiedziała cicho Dora. I rzeczywiście. Kiedy zaszło słońce wszystkie zaczęłyśmy się zmieniać. Po chwili ja miałam na sobie długi, zielony płaszcz i kaptur narzucony na głowę. Martinie włosy się splatały w warkocz. Miała na sobie srebrny kombinezon. Uszy wyglądały na elfie. Dora miała na twarzy silna tapetę. Biała twarz, róż... Jeszcze miała na sobie kimono, czarne buty na niskim obcasie i białe rajstopy. Wypisz, wymaluj chińska gejsza! czyli jednak. To samo! No way! za dużo informacji, mózg si przegrzewa!
- Okeej. Trochę dziwnie się czuję. Wy też to macie?- pierwszej udało mi się odzyskać głos. Kiwnęły głową.
- Któraś ma jakąś upierdliwą... Nazwijmy to... Zdolność?- zapytałam.
- tak. Sama zobacz. ale lepiej wyjdźmy na dwór. Nie chcę znowu czegoś zepsuć- mruknęła martina. OK, czemu nie? Wyszłyśmy na dwór. Martina zamknęła oczy. Wokół jej rak zaczęła się tworzyć srebrna kula. Nie, wróć/ Nie wokół tylko Z DŁONI!! Kiedy okrąg przybrał już wielkość piłki do ręcznej Martina wykonała taki ruch jakby chciała odepchnąć od siebie kulę. Okrąg "oderwał się" od rąk dziewczyny i poleciała w dal. Spojrzała na mnie z pewnym strachem w oczach. Skinęłam głową i uśmiechnęłam się pocieszająco.Wtedy Dora dotknęła swojej głowy trzema palcami z obu stron. Wokół niej pojawiła się fioletowa poświata. Wtedy głaz ważący chyba a tonę podniósł się i poleciał w ślad za kulą. Telekineza.  Teraz dziewczyny spojrzały na mnie. Wzięłam zioła które miałam w torbie. Była zielona toteż była wręcz niezauważalna na tle szaty. Wyjęłam z niej zioła i maleńki kociołek. Zaczęłam ubijać tłuczkiem rozmaryn i szałwie. Dodałam do tego szczyptę mięty. Dałam trochę cukru trzcinowego dla smaku. Dolałam gorącej wody z butelki która również była w torbie (zagadką dla mnie pozostanie jak to wszystko mieści się w zwykłej, płóciennej torbie). W końcu to wszystko stwardniało. Zrobiłam pastylki na zapomnienie. Nie dałam im spróbować choć bardzo chciały. Wtedy usłyszałam za nami krzyk Soni.
- Martina! Dora! Monika! Chodźcie do nas! Trzeba Wam coś wytłumaczyć!
***
OK. Opo jest!!! Cieszymy się! Dedyk dla wszystkich czytających!!!! 
Yumi

5 komentarzy:

  1. Jej, dzięki za dedyka xD
    Bardzo ciekawa całość, choć szkoda i Martina, i Dora mają zdolności telekinezy ;-;
    Według mnie, więc niekoniecznie trzeba słuchać, każdy powinien mieć inną zdolność :P
    Poza tym świetne *.*
    Czekam na nexta ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie, źle zrozumiałaś :) Telekineze ma tylko Dora. Ta kula Martiny to była energia :P

    OdpowiedzUsuń
  3. No no tworzysz tutaj świetnego bloga :p Ja tą energię bd nazywać srebną kulką *w*. No cóż taka jestem pokręcona XD

    OdpowiedzUsuń
  4. Dedyk <3 Kiedy następna część ?

    OdpowiedzUsuń